Warsztaty plastyczne z papuaskimi dziećmi przeprowadzałem w dwóch miejscach Doliny Baliem. Na początku, wraz z moim przyjacielem, Kellym, który był moim tłumaczem, odwiedziliśmy szkołę podstawową św. Jakuba w Honelama, na przedmieściach Wameny i przedstawiliśmy pomysł pracy z dziećmi dyrektorowi. Szkoła składała się z trzech prostych parterowych budynków skleconych z desek, pokrytych blaszanym dachem, bez żadnego oświetlenia wewnątrz. Nasza wizyta spowodowała duże zainteresowanie bosych, pociągajacych nosami dzieci, które podsłuchiwały rozmowę z dyrektorem. Wyganiane spod drzwi, po chwili znów wracały w jeszcze większej grupie. Zapowiadało się ciekawie i czułem, że dzieciaki mają w sobie wiele entuzjazmu.
Dwa dni później, już z materiałami plastycznymi, jakie przywiozłem z Polski (częściowo zaopatrzył mnie w nie mój przyjaciel - Andrzej Bobrowski, z którym pracuję w poznańskim Uniwersytecie Artystycznym) wróciliśmy, by pracować z uczniami IV klasy, dziećmi w wieku 9 - 11 lat.
Na rozgrzewkę zaproponowałem wolny temat. Dzieci rysowały na ogół otaczający je świat: górskie pejzaże, drogi, samoloty krążące nad Doliną itp.
Nazajutrz mieliśmy kontynuować pracę. Zapowiedziałem dzieciom, że zostaną poproszone o narysowanie siebie. Niektóre postanowiły pracować nad tym już w domu.
W dalszym etapie miały zwizualizować swoje rodziny; rodziców, żyjących w tradycyjnych chatach, w tradycyjnych strojach i zajmujących się codziennymi czynnościami. Na koniec chciałem je poprosić, żeby spróbowały wyobrazić sobie przyszłość własną, swoich rodzin oraz świat wokół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz